Wrocławianie w 6. kolejce Basket Ligi wygrali z Twardymi Piernikami Toruń 79:74.
Pierwsza kwarta zaczęła się od prawdziwej wymiany ciosów. Pierwsze uderzenie wyprowadzili goście, którzy zameldowali się w hali Orbita potężnym wsadem Wojciecha Tomaszewskiego. Odpowiedź Śląska była bardzo szybka. No look pass Jeremiah Martina do Aleksandra Dziewy, a ten wykończył akcję bardzo ładnym wsadem. Po wyrównanym początku, w drugiej połowie pierwszej kwarty Śląsk zaczął odjeżdżać. Skuteczna gra między innymi Conora Morgana i Dziewy sprawiła, że przewaga po pierwszej odsłonie wynosiła już trzynaście oczek (26:13).
W drugiej kwarcie kibice oglądali zupełnie inne widowisko. Gra była bardzo szarpana i to odpowiadało gościom, którzy sukcesywnie niwelowali straty. Raz zryw z jednej strony, raz z drugiej i taki obraz można było obserwować właściwie do końca pierwszej połowy. W końcówce lepszy okres zanotowali goście, którzy za sprawą trafienia zza łuku w wykonaniu Sterlinga Gibbsa zniwelowali stratę do zaledwie sześciu oczek (41:35).
Trzecia kwarta znowu pozwoliła wrocławianom oddalić się na bezpieczną odległość. Skuteczna i konsekwentna gra sprawiała, że przewaga konsekwentnie rosła. Bardzo dobrze cały czas spisywał się Morgan, dla którego był to jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy ligowy mecz w barwach WKS-u. Swoje dokładał również Dziewa i Łukasz Kolenda. Przed ostatnią odsłoną przewaga wynosiła trzynaście punktów (65:52).
Wydawało się, że Śląsk bezpiecznie dowiezie swoje prowadzenie do końca i zaliczy spokojne zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Po stronie gości znakomicie prezentował się Gibbs, który sprawiał sporo problemów…
Więcej na ten temat