Wrocławianie przegrali w Tel Avivie z Hapoelem 73:103.
Do stolicy Izraela drużyna Śląska poleciała przetrzebiona kontuzjami. We Wrocławiu zostali Jakub Karolak, Justin Bibbs i Conor Morgan, a ponadto uraz wykluczył z gry Jakuba Nizioła. Do rotacji wrócił z kolei ostatnio chory Łukasz Kolenda. Pierwsza piątka Śląska prezentowała się następująco: Jeremiah Martin, Kodi Justice, Daniel Gołębiowski, Ivan Ramljak i Aleksander Dziewa.
Ze względu na powyższe kontuzje, a także długą podróż i zaledwie dzień przerwy po trudnym meczu w Sopocie, mistrzowie Polski byli wręcz skazywani na pożarcie przez silnego rywala. Początek meczu niestety zdawał się potwierdzać te prognozy. Izraelczycy szybko odskoczyli i już po pierwszej kwarcie prowadzili 28:17. Podopieczni Andreja Urlepa nieco zbyt zachowawczo grali w defensywie, a gospodarze wprost bawili się koszykówką, co najlepiej obrazuje akcja duetu J’Covan Brown – JP Tokoto.
W pierwszej części drugiej kwarty nasza gra wyglądała nieco lepiej, ale niestety po kilku minutach obraz gry wrócił do pierwotnego stanu. Gospodarze po 20 minutach wygrywali już 52:31. Hapoel świetnie rzucał za trzy (5/10), rozdał 16 asyst, a grę kapitalnie kreował wspomniany wcześniej J’Covan Brown. Niestety wydarzenia z pierwszej połowy przyćmiła bardzo groźnie wyglądająca kontuzja Amerykanina, który stracił przytomność po zderzeniu z Arciomem Parachouskim i musiał opuścić parkiet na noszach.
Po przerwie wydawało się, że Śląsk kilka razy miał okazję zbliżyć się do przeciwnika. Gdy jednak był bliżej Hapoelu, zaczynały się problemy ze skutecznością. Pojedyncze przebłyski Jeremiah…
Więcej na ten temat