Wrocławianie wciąż bez wygranej w EuroCupie. Tym razem Śląsk przegrał na wyjeździe z London Lions 80:97.

Pierwsze punkty w meczu zdobył Jakub Nizioł, ale kolejne cztery minuty Śląsk przegrał 0:14. Fatalną serię wrocławian przerwał Jeremiah Martin, ale nie był to sygnał do odrabiania start, a jedynie przewaga Lions przestała rosnąć.
Druga kwarta zaczęła się jak pierwsza – najpierw punkty zdobył mistrz Polski, ale później kolejne akcje należały do gospodarzy. Po trafieniu Miye Oni „Lwy” prowadziły już 36:22. Obraz gry zaczął się zmieniać od stanu 43:28. Gospodarze swoją przewagę zbudowali na skutecznych rzutach z dystansu, ale od tego momentu piłka przestała wpadać do kosza i wrocławianie zaczęli powoli odrabiać straty. Przy stanie 45:38 aktywny w tym okresie Aleksander Dziewa najpierw trafił za trzy, a chwilę później dorzucił punkty i było już tylko 45:43.
Trzecią część spotkania Śląsk rozpoczął tracąc trzy punkty do rywali (45:48), ale po czterech minutach gry różnica wzrosła do 12 (47:59). Trener Andrej Urlep poprosił o czas i sytuacja na boisku się zmieniła. Wrocławianie zaczęli odrabiać straty, a po tym jak za trzy w ostatniej akcji tej części spotkania trafił Kodi Justice było już tylko 68:63 dla Lwów.
Mistrzowie Polski szanse na korzystny wynik stracili w trzy minuty ostatniej kwarty. Tyle bowiem wystarczyło gospodarzom, aby zdobyć 13 punktów i odskoczyć na 81:63. W tym czasie trener Urlep wziął dwie przerwy, ale reprymendy i roszady w składzie nic nie pomagały. Wrocławianie nie potrafili znaleźć sposobu na trafienie do kosza, popełniali proste błędy i przewaga rywali rosła. W tym momencie emocje się skończyły. Gospodarze już do…
Więcej na ten temat