By nadać wyjątkowy status ortodoksji, wyjątkowości, oryginalności danemu południowemu artyście, należałoby wytyczyć sztywne ramy. Jednakże pierwszy ich punkt powinien wskazywać na tworzenie muzyki bez ograniczeń, oraz bez ram. W związku z tym logicznym błędem nikt takimi definicjami się nie przejmuje, a decyzje podejmują się autorytarnie.
Na początku była chęć – grupa ludzi tworzących wiejskie gospodarstwo, żyjąca w pokoju z nielicznymi sąsiadami jechała do miasta by tam nagrać część swojej kultury. Kapitalizm, nadając wartość pieniężną nagraniom, błogosławił tych, którzy najbardziej się podobali i kreował ich karierę, zachęcając do wyjazdów do przygotowanych zawczasu sal koncertowych.
Są jednak też tacy, którzy poświęcili całe życie muzyce, będąc częściej na trasie niż w domu. Można mówić również o modelu mieszanym, kiedy zespoły zamykają się na cztery spusty gdzieś na skraju drogi i tam metodycznie planują swoje albumy.
Dziś, w oparciu o południowego rocka, zwrócimy uwagę na zespół Tishamingo oraz Blackberry Smoke i zobaczymy, jak w tym samym podejściu do muzyki i kultury można wypracować niezliczone wersje dźwięku. Do usłyszenia!
Powtórka Strefy Południa w każdą niedzielę od 15.
Więcej na ten temat