W starciu 24. kolejki ekstraklasy Śląsk Wrocław na wyjeździe przegrał z Rakowem Częstochowa 1:4.
Śląsk w Częstochowie musiał sobie radzić bez kontuzjowanych Patryka Janasika i Petra Schwarza oraz pauzujących za kartki Patricka Olsena i Konrada Poprawy, a dodatkowo na ławce rezerwowych spotkanie zaczął John Yeboah, który skarżył się na drobny uraz. Przy bardzo wąskiej kadrze i tak dużej liczbie nieobecnych trener Ivan Djurdjevic musiał mocno eksperymentować i postawił m.in. na środku obrony na debiutującego w ekstraklasie 19-letniego Mateusza Stawnego.
Raków natomiast wystąpił w najsilniejszym zestawieniu i od pierwszych minut uzyskał zdecydowaną przewagę. Gospodarze znacznie dłużej utrzymywali się przy piłce i cierpliwie szukali luk w zagęszczonej obronie przyjezdnych.
Pierwszą naprawdę doskonałą okazję Raków wypracował sobie po kwadransie gry. Po prostopadłym podaniu w idealnej sytuacji znalazł się Bartosz Nowak, ale Rafał Leszczyński zdołał wygrać pojedynek z pomocnikiem rywali i odbił piłkę. Kilka minut później Vladislavs Gutkovskis zgubił krycie w polu karnym, ale bramkarz Śląska popisał się świetną interwencją i nadal było 0:0.
Raków nacierał i w końcu udokumentował swoją przewagę. Po sprytnym podaniu Nowaka sam przed Leszczyńskim znalazł się Władysław Koczerhin, uderzył lekko, ale precyzyjnie i piłka wtoczyła się do bramki.
Gol nie zmienił obrazu gry. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, kontrolowali mecz i szukali szans na powiększenie dorobku. Śląsk natomiast głównie się bronił i starał się kontratakować, ale ani razu w pierwszej połowie nie zagroził bramce Rakowa.
Po kilku minutach drugiej połowy losy spotkania…
Więcej na ten temat