W pierwszym tegorocznym meczu o punkty kibice zobaczyli niezwykle emocjonujące widowisko, w którym padło pięć goli, w tym dwa w doliczonym czasie. KGHM Zagłębie przegrało z Legią Warszawa 2:3.
Początek należał do lidera ekstraklasy. Przyjezdni mieli zdecydowaną przewagę, ale nie stwarzali okazji bramkowych. Kiedy lubinianie zdołali w końcu oddalić grę od własnego pola karnego i spotkanie zaczynało się wyrównywać, padł gol. Po dośrodkowaniu Sebastiana Szymańskiego z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Jarosław Niezgoda i strzałem głową z bliska nie dał szans Piotrowi Leciejewskiemu. Do końca pierwszej połowy na boisku nie wydarzyło się wiele ciekawego. Zagłębie miało jedną okazję do wyrównania, ale Arkadiusz Malarz w ostatniej chwili uprzedził, szykującego się do strzału głową, Jakuba Maresa.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. Nie minęła minuta, a gospodarze odrobili straty. Bartłomiej Pawłowski dośrodkował z lewej strony, a Mares uprzedził w polu karnym Michała Pazdana i z bliska wepchnął piłkę do siatki. To był pierwszy celny strzał lubinian w meczu.
Bramka ożywiła spotkanie. Legia rzuciła się do ataków, ale zamiast strzelić mogła sama stracić kolejnego gola. Najpierw Alan Czerwiński wykończył kontratak groźnym strzałem, ale Malarz odbił piłkę. Dopadł do niej Filip Jagiełło, który powinien trafić do siatki, lecz uderzył tak, że bramkarz gości zdołał jeszcze się podnieść i sparować strzał. Zmarnowana szansa zemściła się w 68. minucie. Po stracie Miedziowych, Legia szybko rozegrała atak, piłka trafiła do Niezgody, który uderzył z 20 metrów i trafił przy słupku do siatki.
Lubinianie walczyli do samego końca, dzięki czemu kolejną dawkę sporych emocji kibice mieli już po upływie 90. minuty gry. Najpierw po…
Więcej na ten temat