Koszykarki z Polkowic w czwartym spotkaniu finałowym ekstraklasy po zaciętej walce i dogrywce pokonały na własnym parkiecie broniącą tytułu Arkę Gdynia 79:74, wyrównując stan rywalizacji na 2:2.
W odróżnieniu od środowego meczu, kiedy w pierwszej kwarcie gra ofensywna wzięła górę nad defensywą, w czwartek obie ekipy od początku wyraźnie postawiły na obronę. Obu drużynom z trudem przychodziło wypracowanie sobie pozycji rzutowych, co się przekładało na zdobycze punktowe i niski wynik, który oscylował długo wokół remisu. Dopiero po ośmiu minutach po ładnym rozegraniu ataku i trafieniu Laury Miskiniene Arka odskoczyła na trzy oczka (12:9).
CCC tę część spotkania zakończyło ze skutecznością na poziomie zaledwie 29 procent, a przyjezdne – 42 i to one prowadziły 17:11. Obie drużyny łącznie zdobyły więc w tej części spotkania niewiele więcej punktów niż tylko sama Arka w środę (26). Po 30 sekundach drugiej kwarty przyjezdne prowadziły już 21:11. Gdynianki grały agresywnie w obronie, a do tego szybko rozgrywały ataki i po kolejnych dwóch minutach podwyższyły prowadzenie do 14 oczek (28:14). W tym momencie trener Karol Kowalewski poprosił o czas i po wznowieniu gry Weronika Gajda trafiła za trzy, ale w odpowiedzi to samo zrobiła Sonja Greinacher.
Ekipa z Dolnego Śląska dzięki twardej defensywie nie pozwoliła Arce powiększyć przewagi i trzecią kwartę zaczęła ze stratą 13 punktów (31:44). Kolejne minuty w wykonaniu obu zespołów to był pokaz twardej, agresywnej defensywy i zdobywanie punktów przychodziło z dużym trudem. Polkowiczanki zmniejszyły w pewnym momencie stratę do ośmiu oczek (44:52), ale wtedy ważne punkty zdobyła Marisa Kastanek, która już wtedy grała z czterema faulami na koncie i Arka ponownie odskoczyła (44:57). CCC rozpoczął…
Więcej na ten temat