Na hip-hopową audycję w Radiu Wrocław zaprasza Bartosz Tomczak.
Po dwóch audycjach w całości poświęconych polskim raperom dziś postanowiłem odwiedzić Stany Zjednoczone. Tym bardziej, że za nami naprawdę bogaty w premiery miesiąc. Ciężko w 50 minutach zmieścić wszystkie płyty więc postanowiłem wybrać cztery albumy z najbardziej nośnymi dla mnie ksywkami. Czy to oznacza, że to najlepsze wydawnictwa poprzedniego miesiąca? Niekoniecznie…
Zaczniemy od Drake’a – po pierwsze dlatego, że „Scorpion” wyszedł zaledwie trzy dni temu, a po drugie, że to ulubiony raper Marty Malinowskiej, która do tej pory prowadziła poniedziałkowy „Rytm i Bas”, a teraz jedzie podbijać stolicę (powodzenia!). Nowy album reprezentanta Toronto to aż 25 piosenek podzielonych na dwie części – pierwszą hip-hopową na 12 utworów i drugą z 13 kompozycjami bliższymi R&B. Uwielbiam „Nothing Was The Same” Drake’a, lubię w mniejszym lub większym stopniu jego kolejne płyty, ale „Scorpions” zdecydowanie najmniej. Może to kwestia małej ilości odsłuchów, ale mam wrażenie, że słucham ciągnących się w kółko tych samych numerów. Świat jednak Drake’a kocha – w dzień premiery pobił rekordy odsłuchów. W samym Apple Music „Scorpion” odsłuchano 170 milionów razy. Dla porównania poprzedni rekordowy „More Life” Drake’a wynosiło blisko 90 milionów.
Highlighty albumu? Na pewno „Nice for What” z kapitalnie wysamplowaną Lauryn Hill i utwór, który na pewno podoba mi się mniej, ale jest najszerzej komentowany czyli „Don’t Matter to Me” z refrenem… Michaela Jacksona.
Po Drake’u przejdziemy do krótszych płyt – składających się kolejno 9 (+ bonusowy numer) i 7…
Więcej na ten temat