W spotkaniu 8 kolejki żużlowej ekstraligi, Betard Sparta Wrocław zremisowała z Motorem Lublin 45:45.
Motor na wygraną na Stadionie Olimpijskim czeka 36 lat i jeszcze poczeka, ale w niedzielę goście i tak po ostatnim biegu byli szczęśliwi, bo w niesamowitych okolicznościach uratowali remis.
W ekipie gospodarzy zawiódł przede wszystkim Tai Woffinden, który w dwóch pierwszych swoich biegach zdobył zero punktów. Brytyjczyk był bardzo wolny i nawet, kiedy dobrze wyszedł spod taśmy w swoim drugim wyścigu, na dystansie został z dużą łatwością wyprzedzony przez rywali.
W tym samym biegu Maciej Janowski zaspał na starcie i później musiał atakować prowadzącą dwójkę gości Jarosława Hampela i Dominika Kuberę. Przez chwilę wyszedł przed tego drugiego, ale żużlowiec Motoru świetnie kontratakował i tuż przed metą wyprzedził kapitana Sparty. W tym momencie lublinianie prowadzili 11:7.
Fani gości za to mogli być zawiedzeni postawą Maksyma Drabika, który przed przejściem do Motoru przez sześć lat bronił barw Sparty i powinien doskonale znać wrocławski tor. Tymczasem wyraźnie nie mógł się on odnaleźć na Stadionie Olimpijskim, co było widoczne choćby w biegu siódmym – para wrocławian wyszła na starcie na podwójne prowadzenie i dojechała do mety nieatakowana, bo Drabik nie był w stanie do nich dojechać, a dodatkowo przeszkadzał koledze z drużyny Mateuszowi Cierniakowi. Sparta po tym biegu wyszła na prowadzenie 22:20.
Obie ekipy miały też swoich asów. W Sparcie tradycyjnie świetnie spisywał się Janowski. W ósmym biegu został na starcie, ale później sukcesywnie rozpędzał się po długim łuku i na trzecim okrążeniu już był pierwszy. W Motorze doskonale…
Więcej na ten temat