To był pasjonujący mecz. Gospodarze prowadzili już 2:0. Potem był remis, a na końcu zwycięstwo wrocławskiej drużyny 3:2. O wyniku przesądził kapitan WKS, który strzelił dwa gole
Śląsk zaczął znakomicie. Gospodarzy na prowadzenie już w piątej minucie wyprowadził Piotr Celeban. Po miękkiej wrzutce Sito Riery z lewej strony pola karnego kapitan WKS zamykał akcję na wysokości pola bramkowego i strzałem głową pokonał wracającego z drugiego rogu bramki Dusana Kuciaka.
W 11 minucie mogło być już 2:0. Z prędkością sprintera po połowie Lechii biegł Jakub Kosecki. Nie atakowany przez nikogo zdecydował się na uderzenie sprzed szesnastki, ale ta próba nie była tak imponująca jak wcześniejszy rajd i piłka przeleciała obok lewego słupka.
W 16 minucie piłkarze Śląska zmarnowali kolejną, jeszcze lepszą sytuację. Sito Riera rozciągnął akcję ze środka na prawo do Roberta Picha, a ten posłał piłkę obok bramki.
Lechia pierwszy strzał oddała dopiero w 20 minucie. Marco Paixao ładnie przełożył sobie obrońcę w polu karnym, ale zaraz potem uderzył bardzo mocno i równie niedokładnie. Futbolówka poleciała w trybuny.
W 26 minucie gospodarze popisali się kolejną szybką akcją. Po wrzutce z prawej strony zamykał ją Michał Chrapek i niewiele brakowałoby, a strzeliłby gola swojej byłej drużynie. Ostatecznie tak się nie stało bo jego próbę zablokował Paweł Stolarski, ale gdyby nie to Dusan Kuciak byłby w tarapatach.
W 30 minucie bramkarz Lechii popełnił fatalny błąd. Wyszedł do bezpańskiej piłki przed pole karne, ale źle obliczył jej lot i ubiegł go nadbiegający Jakub Kosecki. Pomocnik Śląska skierował piłkę do pustej bramki i było 2:0 dla gospodarzy.
Śląsk utrzymał wynik do przerwy, bo do momentu zejścia do szatni mieliśmy jeszcze tylko…
Więcej na ten temat