Piłkarze ręczni Chrobrego nie mieli szans w starciu z krajowym potentatem. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinału play-off superligi dolnośląska drużyna przegrała we własnej hali z PGE VIVE Kielce 22:41. Dodajmy, że goście wystąpili w tym meczu bez kilku swoich czołowych szczypiornistów. Rewanż w piąte w Kielcach.
Kontuzje spowodowały, że mistrz Polski wystąpił w Głogowie bez Michała Jureckiego, Krzysztofa Lijewskiego, Julena Aginagalde, Luki Cindrica i Filipa Ivica. Ci, którzy wierzyli, że osłabienie pozwoli Chrobremu nawiązać wyrównaną walkę szybko zostali sprowadzeni na ziemię.
Choć początek meczu zwiastował emocje bo w połowie pierwszej części goście prowadzili ledwie dwoma golami. Chwilę później na tablicy wyników widoczna była już spora różnica. W ciągu ledwie kilku minut przyjezdni osiągnęli niewiarygodną przewagę. Po 30 minutach drużyna prowadzona przez Tałanta Dujszebajewa prowadziła już 19:10. Pokazując szczególnie klasę w defensywie. W końcówce pierwszej połowy goście wręcz zamurowali dostęp do swojej bramki. Bramkarz Chrobrego Rafał Stachera:
Po przerwie obie ekipy zagrały na bardzo podobnym poziomie. VIVE dominowało a zespół z Głogowa nie był w stanie nawiązać wyrównanej walki. – Zagraliśmy bardzo słabo – ocenił inny z zawodników Chrobrego Stanisław Makowiejew:
Gospodarze próbowali nadrabiać braki w wyszkoleniu walecznością, ale to nie wystarczyło. Przyjezdnym też nie brakowało woli walki. W końcu każdy z zawodników chciał się pokazać swojemu szkoleniowcowi i skorzystać nieco na braku podstawowych szczypiornistów. To chyba się udało. Jeszcze raz się potwierdziło, że rezerwowi VIVE byliby gwiazdami we wszystkich innych klubach naszej superligi.
– Pokazali m.in. jak powinno się przechodzić z obrony do ataku – dodaje Stachera:
– Mimo, że rywal był z najwyższej półki nie możemy grać w ten sposób – podkreśla Makowiejew: