W ostatnim występie w tym sezonie piłkarze z Lubina ulegli w Poznaniu świętującemu tytuł mistrzowski Lechowi 1:2 (0:2).
Piłkarze Zagłębia wygrywając przed tygodniem siebie z Rakowem Częstochowa zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie, a Lechowi – mistrzowski tytuł. Obaj trenerzy mogli sobie pozwolić na personalne eksperymenty. Opiekun Kolejorza Maciej Skorża w podstawowym składzie postawił m.in. na rzadko oglądanych Alana Czerwińskiego, Barry Douglasa i Dani Ramireza, z kolei szkoleniowiec Miedziowych Piotr Stokowiec do bramki desygnował po raz pierwszy w tym sezonie Jasmina Buricia. Bośniak w swojej karierze 11 sezonów spędził w Poznaniu, a z Lechem sięgnął po dwa mistrzowskie tytuły.
Powrót na „stare śmieci” dla 35-letniego bramkarza nie był zbyt udany. Już w 10. minucie musiał skapitulować po stałym fragmencie gry. Precyzyjnie piłkę głową odegrał Czerwiński, a Tomasz Kędziora niemal razem z piłką wpadł do siatki.
Pierwsze pół godziny zdecydowanie należało do gospodarzy. Wynik mógł podwyższyć żegnający się z poznańską publicznością Jakub Kamiński, lecz w sytuacji sam na sam mocno spudłował.
Lechici szukali w polu karnym Mikaela Ishaka, który toczył korespondencyjny pojedynek o koronę króla strzelców z napastnikiem Rakowa Ivi Lopezem (obaj przed ostatnią kolejką mieli po 18 goli). Szwed miał jednak dość mocno rozregulowany celownik, a Hiszpan po 12 minutach w meczu z Lechią Gdańsk dołożył kolejne dwa trafienia.
Lubinianie w końcu się przebudzili i zaczęli częściej gościć w polu karnym rywali. Dwukrotnie do interwencji Mickeya van der Harta zmusił Łukasz Łakomy, ale grający ostatni mecz w barwach Lecha Holender nie dał się zaskoczyć. Bliski…
Więcej na ten temat