To miała być – już zwyczajowa – kontrola autobusu przed wycieczką uczniów jednej z lubińskich szkół. Przewoźnik wiedział, że auto będzie sprawdzane przez policję, a mimo to autokar długo nie pojawiał się na miejscu zbiórki. Skąd opóźnienie? Aspirant sztabowy Jan Pociecha zapewnia, że nie chodziło o stan techniczny autokaru. Jak się okazało ten był bez zarzutu.
– Kierowca autobusu się spóźniał i nie przyjechał o wyznaczonej godzinie. W końcu pojawił się na parkingu. Badanie przeprowadzone przez policjantów wykazało u niego ponad pół promila alkoholu w jego organizmie. W tym dniu kierowca miał do pokonania ponad 300 kilometrów z dziećmi – mówi Jan Pociecha.
Mężczyzna stracił prawo jazdy, grozi mu kara do 2 lat więzienia. Ostatecznie dzieci wyruszyły na wycieczkę z zupełnie innym, oczywiście trzeźwym kierowcą.
Więcej na ten temat