Żużlowcy Betardu Sparty Wrocław pokonali na wyjeździe Motor 48:42 w meczu 8. kolejki Ekstraligi.
Zaledwie czteropunktowa porażka przed tygodniem we Wrocławiu rozbudziła nadzieje lubelskich kibiców nie tylko na zwycięstwo, ale także na punkt bonusowy. Jak zwykle w Lublinie, bardzo szybko wykupiono wszystkie bilety i tradycyjnie na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich trybuny wypełnione były w nadkomplecie.
To, że spotkania żużlowe są w tym mieście swoistym świętem podkreśla nie tylko liczba widzów, ale także szczególna oprawa. Już na dwie godziny przed pierwszym wyścigiem, tuż po otwarciu bram stadionu, na murawie pojawiła się górnicza orkiestra z pobliskiej kopalni w Bogdance, umilając kibicom czas oczekiwania na sportowe emocje. Gromkimi brawami miejscowi kibice przywitali drużynę z Wrocławia skandując nazwisko trenera Sparty Dariusza Śledzia, który przez wiele lat był czołowym zawodnikiem klubu z Lublina, a w minionym roku wprowadził do ekstraligi.
W zespole gospodarzy ponownie zabrakło Szweda Andreasa Jonssona, ale tym razem nie można już było wykorzystać taktycznego zastępstwa zawodnika. Menedżer Jacek Ziółkowski, z trenerem Maciejem Kuciapą, zastosowali inny manewr w składzie, wystawiając z numerem 12. juniora Macieja Kuromonowa, a na pozycji rezerwowego Brytyjczyka Roberta Lamberta, który go faktycznie zastępował.
Mecz rozpoczął się nieszczęśliwie, bo już w pierwszym wyścigu miała miejsce kraksa, w której mocno ucierpiał mistrz świata Tai Woffinden. Brytyjczyk został odwieziony do szpitala, a z powtórki sędzia wykluczył Rosjanina Grigorija Łagutę. Także w drugim wyścigu młodzieżowców miał miejsce upadek, ale ponieważ stało…
Więcej na ten temat