Wywiad z Alexandrem O. Philippem, reżyserem „78/52” – dokumentu o scenie pod prysznicem w „Psychozie”.
JAN PELCZAR: Peter Bogdanovich opowiada o pierwszym w historii pokazie „Psychozy”, jak wyszedł na Times Square w południe po seansie, i czuł się zgwałcony. Nasze pokolenia oglądały już ten film Alfreda Hitchocka z wiedzą, że to jest film ze słynną sceną pod prysznicem.
ALEXANDRE O. PHILIPPE; Niestety też jestem częścią, tego młodszego w tym wypadku pokolenia. Nigdy nie miałem i nie będę miał okazji, by doświadczyć, jak to było oglądać „Psychozę” w 1960 roku. To musiała być niezwykła chwila. Wskazują na to wszystkie relacje. Większość ludzi ma jakieś wspomnienie ze swojego pierwszego seansu „Psychozy”, a przynajmniej sceny pod prysznicem. Nawet, jeśli to nie było w 1960 roku, Ze mną dziwne jest to, że wychowałem się na filmach Hitchcocka, oglądałem je od piątego roku życia. Były odkąd pamiętam częścią mojego życia. I nie mam żadnego wspomnienia z pierwszym seansem „Psychozy”. To od zawsze była po prostu część wyposażenia mojego gospodarstwa domowego.
W filmie „78/52” pojawia się nawet teza, że scena pod prysznicem jest już częścią naszego DNA, że mają ją we krwi nawet dzieci, które nigdy nie oglądały „Psychozy”, tak jak z pokolenia na pokolenie przechodzi trauma wojenna, tak w tym przypadku doświadczenie określane, jako utrata bezpieczeństwa na sali kinowej. A może to jedynie powszechna znajomość popkulturowych odniesień?
To rzeczywiście niesamowite. Jeśli zapytasz kogoś, kto nigdy nie oglądał „Psychozy”, o scenę pod prysznicem, to od razu będą wiedzieli, o co chodzi, Zawsze przy okazji pytam, czy słyszycie w głowie muzykę z tej sceny….
Więcej na ten temat