Emerytury nawet kilku tysięcy mieszkańców Dolnego Śląska są zagrożone. Byli pracownicy około 150 nieistniejących firm z regionu jeleniogórskiego nie mogą uzyskać zaświadczeń o dawnych zarobkach niezbędnych do wyliczenia emerytury.
Bez nich otrzymują emeryturę najniższą. Ich dane pracownicze trafiły do firmy Tawiz, która miała je archiwizować i przechowywać, ale od kilku lat nie działa, a sąd ustanowił dla niej już drugiego kuratora. Akta są niedostępne i nieposegregowane. Nie wiadomo jak wiele z nich przetrwało. – Jestem zupełnie bezradny – mówi Bogdan Andrzejewski, który znaczną część życia przepracował w kowarskiej Fabryce Dywanów, a obecnie nie może ustalić jaka emerytura mu się należy:- Cholerna starość i bezsilność! Brzydko to zabrzmiało, ale gdzie człowiek ma się udać? – pyta zdenerwowany
Nowy kurator Tawizu chce doprowadzić do likwidacji firmy, która nierzetelnie wypełniła swoje zadanie. Chce też przekazać akta do archiwum w Milanówku. Nadzór nad archiwami pracowniczymi sprawuje dolnośląski Urząd Marszałkowski. Rafał Nowakowski, kierownik działu obsługi administracyjnej mówi, że nie da się obecnie wydać nikomu żadnego zaświadczenia o dawnych zarobkach:- Jest to ogromna dokumentacja archiwalna. Należałoby ją uporządkować, wynająć archiwistę, który by wydawał takie zaświadczenia na wniosek stron. W tej chwili te dokumenty są zdeponowane w koszach, lub worach. Znalezienie takiego dokumentu graniczy z cudem – tłumaczy Nowakowski
Franciszek Kopeć z jeleniogórskiej Solidarności zwrócił się do radnych sejmiku i dolnośląskich posłów o interwencję w tej sprawie:- Ci ludzie, którzy nie mogą dotrzeć do swoich dokumentów, nie mają uprawnień do swojej emerytury. Niektórzy z nich powinni dostawać 1.5-2 tysiące złotych emerytury, a dostają 800 złotych, bo zniknęła…
Więcej na ten temat